Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 810
Rok wydania: 2017
Dzisiaj opowiem wam nieco o książce Moniki Magoskiej-Suchar i Sywlii Dubieleckiej pod tytułem Klątwa Przeznaczenia. Książka została wydana przez Wydawnictwo Novae Res i niestety nie było o niej głośno. Piszę niestety, ponieważ, gdyby książka miała jakąkolwiek promocję ze strony wydawnictwa, to na pewno już dawno bym o niej usłyszała i chciała ją przeczytać. Natomiast ja na książkę natrafiłam dzięki profilowi jednej z autorek na instagramie (klatwaprzeznaczenia). Autorka postarała się o promocję i to właśnie dzięki niej mogłam książkę zdobyć. I to nie byle jaki egzemplarz, bo z autografem (co będziecie mogli zobaczyć poniżej).
Książkę kupiłam, bezpośrednio od Moniki Magoskiej-Suchar, w marcu. Od tamtej pory leżała ona na półce i czekała na swoją kolej. W końcu pod koniec sierpnia, stwierdziłam, że to najwyższa pora wziąć się właśnie za Klątwę Przeznaczenia. Ale gdy zobaczyłam do czego porównała tą książkę inna autorka, to stwierdziłam "Kurde... To nie dla mnie. Przecież ja nie lubię Gry o Tron i Vikingów! Jak nic nie polubię tej książki". Jednak, mimo tego opisu, stwierdziłam, że dam szansę tej pozycji. I ile ja się na początku denerwowałam przez to w jaki sposób w książce prowadzona jest narracja oraz przez brak podziału na rozdziały. Ale potem, to wszystko nabrało większego znaczenia, i wręcz polubiłam tą narrację oraz ewidentny brak rozdziałów.
Przede wszystkim, muszę zaznaczyć, że książka ta jest inna niż te, które miałam okazję do tej pory przeczytać (a trochę tego było mimo wszystko). Jest to klocek (ze względu na swoją objętość), który pochłania do reszty. Ja siedziałam z tą książką w dłoniach i nie mogłam się od niej oderwać. Historię pochłonęłam w nieco ponad tydzień! I w momencie czytania ostatniej strony miałam taki ogromny niedosyt... Ale taki pozytywny. Że ja chce więcej treści od tych właśnie autorek!
Na początku historii poznajemy Arienne, która przybywa do Czarnej Twierdzy Związkowców w celu... Ukrycia się. Jest ona magiczką, która posiada niezwykłą moc. I od samego początku można polubić tą niepozorną dziewczynę. Jest ona skromna, a mimo to potrafi być zadziorna i pokazać na co ją stać. Następnie, sporo czytamy o jednym z Mistrzów Związku, czyli o Mistrzu Domeny Walk - Lordzie Severo. Krążą o nim przeróżne historię, które jak się później okazuje... (A nie! Nie powiem wam. Byłby spoiler!) W każdym razie, ich losy się łączą i potem mamy całą historię skupioną głównie na ich postaciach.
Arienne, przybywając do Ravillionu (miejsce, gdzie znajduję się Czarna Twierdza) szuka konkretnej rzeczy i sądzi, że jak nic ją znajdzie. I na końcu ją znajduję... Ale w całkiem inny sposób niż myślała na początku. W Ravillionie dziewczyna zdobywa przyjaciół i druchów, którzy są w stanie stanąć w jej obronie i pomóc jej, gdy tego potrzebuje. Lord Severo również ma kilku oddanych przyjaciół w Twierdzy, do których należą Ven, Tessi, Gavin oraz Moru, czyli Mistrzowie innych domen. Niestety, przyjaźń mężczyzn w pewnym momencie historii zostaje wystawiona na próbę. Jaką? No to już musicie sięgnąć po książkę, by się o tym przekonać.
Wiele spraw wyjaśnia się pod koniec książki. Jeśli coś nie było zrozumiane na początku, to na koniec na pewno już nie będziecie mieli co do pewnych kwestii wątpliwości. Jednak muszę zaznaczyć, że historia przepełniona jest scenami przemocy oraz... seksu, który o dziwo, opisany jest w taki fajny, subtelny sposób. Bo stosunek dwojga ludzi można opisać też ordynarnie i wulgarnie, a tutaj autorki postawiły na coś bardziej przystępnego i to mi się bardzo tutaj spodobało. Opowieść jest przepełniona też humorem, podtekstami, a człowiek po prostu śmieje się i cieszy sam z siebie czytając ją. Jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki jest wypowiedź Wielkiego Szpiega - Tessiego
Muszę również powiedzieć, że postaci nie są jednowymiarowe, jak to się w niektórych książkach zdarza. Każda z postaci ma pewną tajemnice, ma swoje zalety, ale i wady. Każdą z postaci można pokochać, a następnie znienawidzić. Można razem z nimi się śmiać, płakać i momentami nawet niektórym z nich przywalić. To właśnie sprawia, że książkę się tak dobrze czyta. Że jest ona tak bardzo wciągająca. To postaci oraz opisana w interesujący sposób historia sprawiają, że trudno się od tej lektury oderwać.
Ogólnie, książka trafia do grona moich ulubionych pozycji tego roku. Jeśli ktoś jest na bieżąco z moim instagramem, to wie... że ja tą książką wręcz tam spamiłam! Bo tak mi się podobała. Brałam ją ze sobą wszędzie... I nawet czytałam ją w Zwierzyńcu nad stawem. Wspomniałam też o tym w moim pierwszym gadanym stories, ale powiem to jeszcze raz! Ta książka jest fenomenalna! I na prawdę żałuję, że na drugi tom muszę czekać jeszcze półtorej miesiąca.
Ale tak z drugiej strony... Jakbym książkę przeczytała od razu w marcu... To bym jojczyła, bo nawet nie było pewności, że drugi tom zostanie wydany! A autorki o to bardzo walczyły, za co jestem im dozgonnie wdzięczna!
I w tym miejscu... Chciałabym wręcz zganić Wydawnictwo Novae Res za ich brak zaangażowania! Bo tak świetna historia powinna mieć genialną promocje, której niestety zabrakło... Jednak mam nadzieje, że dzięki takim czytelnikom jak ja, cudowność, zabawność oraz cały kunszt autorski trafią do jak największego grona odbiorców. A Klątwa Przeznaczenia będzie mieć coraz więcej fanów.
Za książkę dziękuję serdecznie autorkom Monice Magoskiej-Suchar oraz Sywlii Dubieleckiej, bo gdyby nie wy, to nie poznałabym tak świetnych postaci, ani tak fajnej historii. Czekam z niecierpliwością na drugi tom oraz na Targi Książki w Krakowie!
Dzisiaj opowiem wam nieco o książce Moniki Magoskiej-Suchar i Sywlii Dubieleckiej pod tytułem Klątwa Przeznaczenia. Książka została wydana przez Wydawnictwo Novae Res i niestety nie było o niej głośno. Piszę niestety, ponieważ, gdyby książka miała jakąkolwiek promocję ze strony wydawnictwa, to na pewno już dawno bym o niej usłyszała i chciała ją przeczytać. Natomiast ja na książkę natrafiłam dzięki profilowi jednej z autorek na instagramie (klatwaprzeznaczenia). Autorka postarała się o promocję i to właśnie dzięki niej mogłam książkę zdobyć. I to nie byle jaki egzemplarz, bo z autografem (co będziecie mogli zobaczyć poniżej).
Książkę kupiłam, bezpośrednio od Moniki Magoskiej-Suchar, w marcu. Od tamtej pory leżała ona na półce i czekała na swoją kolej. W końcu pod koniec sierpnia, stwierdziłam, że to najwyższa pora wziąć się właśnie za Klątwę Przeznaczenia. Ale gdy zobaczyłam do czego porównała tą książkę inna autorka, to stwierdziłam "Kurde... To nie dla mnie. Przecież ja nie lubię Gry o Tron i Vikingów! Jak nic nie polubię tej książki". Jednak, mimo tego opisu, stwierdziłam, że dam szansę tej pozycji. I ile ja się na początku denerwowałam przez to w jaki sposób w książce prowadzona jest narracja oraz przez brak podziału na rozdziały. Ale potem, to wszystko nabrało większego znaczenia, i wręcz polubiłam tą narrację oraz ewidentny brak rozdziałów.
Przede wszystkim, muszę zaznaczyć, że książka ta jest inna niż te, które miałam okazję do tej pory przeczytać (a trochę tego było mimo wszystko). Jest to klocek (ze względu na swoją objętość), który pochłania do reszty. Ja siedziałam z tą książką w dłoniach i nie mogłam się od niej oderwać. Historię pochłonęłam w nieco ponad tydzień! I w momencie czytania ostatniej strony miałam taki ogromny niedosyt... Ale taki pozytywny. Że ja chce więcej treści od tych właśnie autorek!
Na początku historii poznajemy Arienne, która przybywa do Czarnej Twierdzy Związkowców w celu... Ukrycia się. Jest ona magiczką, która posiada niezwykłą moc. I od samego początku można polubić tą niepozorną dziewczynę. Jest ona skromna, a mimo to potrafi być zadziorna i pokazać na co ją stać. Następnie, sporo czytamy o jednym z Mistrzów Związku, czyli o Mistrzu Domeny Walk - Lordzie Severo. Krążą o nim przeróżne historię, które jak się później okazuje... (A nie! Nie powiem wam. Byłby spoiler!) W każdym razie, ich losy się łączą i potem mamy całą historię skupioną głównie na ich postaciach.
Arienne, przybywając do Ravillionu (miejsce, gdzie znajduję się Czarna Twierdza) szuka konkretnej rzeczy i sądzi, że jak nic ją znajdzie. I na końcu ją znajduję... Ale w całkiem inny sposób niż myślała na początku. W Ravillionie dziewczyna zdobywa przyjaciół i druchów, którzy są w stanie stanąć w jej obronie i pomóc jej, gdy tego potrzebuje. Lord Severo również ma kilku oddanych przyjaciół w Twierdzy, do których należą Ven, Tessi, Gavin oraz Moru, czyli Mistrzowie innych domen. Niestety, przyjaźń mężczyzn w pewnym momencie historii zostaje wystawiona na próbę. Jaką? No to już musicie sięgnąć po książkę, by się o tym przekonać.
Wiele spraw wyjaśnia się pod koniec książki. Jeśli coś nie było zrozumiane na początku, to na koniec na pewno już nie będziecie mieli co do pewnych kwestii wątpliwości. Jednak muszę zaznaczyć, że historia przepełniona jest scenami przemocy oraz... seksu, który o dziwo, opisany jest w taki fajny, subtelny sposób. Bo stosunek dwojga ludzi można opisać też ordynarnie i wulgarnie, a tutaj autorki postawiły na coś bardziej przystępnego i to mi się bardzo tutaj spodobało. Opowieść jest przepełniona też humorem, podtekstami, a człowiek po prostu śmieje się i cieszy sam z siebie czytając ją. Jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki jest wypowiedź Wielkiego Szpiega - Tessiego
Starszy nie zawsze znaczy mądrzejszy, Lordzie Severo!
Muszę również powiedzieć, że postaci nie są jednowymiarowe, jak to się w niektórych książkach zdarza. Każda z postaci ma pewną tajemnice, ma swoje zalety, ale i wady. Każdą z postaci można pokochać, a następnie znienawidzić. Można razem z nimi się śmiać, płakać i momentami nawet niektórym z nich przywalić. To właśnie sprawia, że książkę się tak dobrze czyta. Że jest ona tak bardzo wciągająca. To postaci oraz opisana w interesujący sposób historia sprawiają, że trudno się od tej lektury oderwać.
Ogólnie, książka trafia do grona moich ulubionych pozycji tego roku. Jeśli ktoś jest na bieżąco z moim instagramem, to wie... że ja tą książką wręcz tam spamiłam! Bo tak mi się podobała. Brałam ją ze sobą wszędzie... I nawet czytałam ją w Zwierzyńcu nad stawem. Wspomniałam też o tym w moim pierwszym gadanym stories, ale powiem to jeszcze raz! Ta książka jest fenomenalna! I na prawdę żałuję, że na drugi tom muszę czekać jeszcze półtorej miesiąca.
Ale tak z drugiej strony... Jakbym książkę przeczytała od razu w marcu... To bym jojczyła, bo nawet nie było pewności, że drugi tom zostanie wydany! A autorki o to bardzo walczyły, za co jestem im dozgonnie wdzięczna!
I w tym miejscu... Chciałabym wręcz zganić Wydawnictwo Novae Res za ich brak zaangażowania! Bo tak świetna historia powinna mieć genialną promocje, której niestety zabrakło... Jednak mam nadzieje, że dzięki takim czytelnikom jak ja, cudowność, zabawność oraz cały kunszt autorski trafią do jak największego grona odbiorców. A Klątwa Przeznaczenia będzie mieć coraz więcej fanów.
Za książkę dziękuję serdecznie autorkom Monice Magoskiej-Suchar oraz Sywlii Dubieleckiej, bo gdyby nie wy, to nie poznałabym tak świetnych postaci, ani tak fajnej historii. Czekam z niecierpliwością na drugi tom oraz na Targi Książki w Krakowie!
Moja ocena? 9.0/10
Zaglądajcie koniecznie na instagrama Moniki czyli klatwaprzeznaczenia, a będziecie na bieżąco z nowinkami o Klątwie Przeznaczenia, ale także o Koronie Przeznaczenia, czyli drugim tomie. Ponad to, Monika wykonuję świetne rysunki, które możecie też zobaczyć na zdjęciach powyżej.
Natomiast jeśli chcecie być na bieżąco z informacjami o tym co robię czy co czytam, to zapraszam na mojego insta oraz fanpage na facebooku. :)
Natomiast jeśli chcecie być na bieżąco z informacjami o tym co robię czy co czytam, to zapraszam na mojego insta oraz fanpage na facebooku. :)
Trzymajcie się ciepło i piszcie w komentarzach o waszych odczuciach na temat tej książki, jeśli już ją czytaliście. Jeśli jest ona dopiero przed wami, to dajcie znać, czy chociaż troszkę was do niej przekonałam.
xoxo
kass
Nie ma za co kochana :*
OdpowiedzUsuń