Nie ma to jak zakończyć stary rok chorobą, i przy okazji rozpocząć nowy chorobą. Dosłownie kilka dni przed Sylwestrem, tak dokładnie to w czwartek, rozchorowałam się na całego. Gorączka 39,4. Ból wszystkich mięśni i stawów. Po prostu masakra. A miałam tyle spraw jeszcze do załatwienia. Jednak od czwartkowego wieczoru, gdy wróciłam do domu, to już na dwór nie wychodziłam w ogóle. Dopiero jutro, gdy będę musiała zwlec się rano z łóżka do pracy, będę mogła opuścić ściany mojego mieszkania.
Ogólnie, to... Chciałam dzisiaj zrobić takie podsumowanie minionego roku, bo prawdę powiedziawszy to wydarzyło się bardzo dużo rzeczy. Tak dużo, że mam nadzieje, że o niczym nie zapomnę. Od czego powinnam zacząć? Hmm... Może od stycznia ubiegłego roku? Tak, to będzie idealne rozpoczęcie podsumowania.